top of page
002.jpg
-   L A S   S P O T K A Ń   -

Spotkaliśmy się spojrzeniami. To była dłuższa chwila gdy tak tkwiliśmy w bezruchu wpatrzeni w siebie nawzajem.  Zapewne to ja byłem wpatrzony w nią a ona gdzieś w dali wypatrywała drobnego poruszenia. Sama chwila też pewnie była krótsza niźli mi się wydaje. Sarna skoczyła w las, zrobiłem kilka kroków i na ścieżkę wbiegła kolejna. Ta jednak mniej zainteresowana była moją obecnością. Zniknęła tak szybko jak tylko się pojawiła. Znów zostałem sam wśród śpiewu ptaków, którymi z Wami się tu dzielę.

WCIŚNIJCIE PLAY BY POSŁUCHAĆ DŹWIĘKÓW LASU

00:00 / 00:31
001.jpg
003.jpg
003b.jpg
004.jpg
004b.jpg
005.jpg

Pierwsze śniadanie. Końcówka chleba bananowego bez dodatku cukru i dwa paski gorzkiej czekolady z migdałami, także bez dodatku cukru na szybko zawinięte w papier tuż przed wyjściem z domu. Takie śniadanie okazało się zadziwiająco dobrym połączeniem dającym ciekawe doznania smakowe i energetyczne na dalszą wędrówkę.

007.jpg
006.jpg
006b.jpg
000.jpg

W miejscu w którym zawsze przygotowuję kawę spotkałem dziś wędrowca z Gdańska, miał wielki dom na plecach a w nim ogrom sprzętu przygotowanego na każdą ewentualność. Wędrował już kilka dni i jeszcze kilka dni wędrówki było przed nim. Spędziliśmy ponad godzinę na rozmowach, o okolicy, szpejach, życiu i przygodach. Na koniec podaliśmy sobie dłonie i życzyliśmy wszystkiego dobrego w życiu i na szlaku. Poczułem Dobro Lasu. Zacząłem przygotowywać sprzęt na kawę i obiad. NIe nagrałem dźwięków ognia więc zostawiam Wam leśny strumyk i ptaki. 

WCIŚNIJCIE PLAY BY POSŁUCHAĆ

00:00 / 00:42
008.jpg
009.jpg
009b.jpg

Rozpaliłem krzesiwem w kominku, sztuka to była niełatwa, wszystko dziś w lesie było mokre. Prawie się poddałem, uratował mnie zapas suchej brzozy, który staram się mieć zawsze przy sobie. Zapamiętałem wszystko co mi się przytrafiło w notesie. Ogień już dogasał, wpatrywałem się w tlące resztki drewna, w brzuchu czułem ciepło kawy i fasolki w pomidorowym sosie podgrzanej nad ogniem. To mój główny posiłek tego dnia. Jak tylko dogaśnie ruszę w dalszą drogę. Węglem z ogniska zapisałem DOBRO w notesie. Mając nadzieję, że nikt na nie nie sikał wcześniej by zagasić. Usłyszałem, że ktoś się zbliża. Pojawiły się dwie Panie.Przywitałem je i składając graty obserwowałem co wyciągają z plecaków, były to rozmaity bibuły, taśmy, papiery i flamastry. Cała zawartość sklepu papierniczego. Zaintrygowany obserwowałem jak powstaje ... Marzanna ... Pożegnałem się i ruszyłem w dalszą drogę.  

010.jpg
011.jpg
012.jpg
012a.jpg

To było już ostatnie spotkanie tego dnia. Spotkałem najprawdopodobniej konającą sarnę, podszedłem do niej, niebyła w stanie ustać na nogach, patrzyła na mnie, zatrzymałem się w odległości około półtora metra. Przyjrzałem się jej dokładnie, nie wyglądała na ranną. Telefonicznie skonsultowałem sprawę z Dorotką, poprosiłem ją o numer do nadleśnictwa. Zadzwoniłem, Pani po drugiej stronie powiedziała by zostawić sprawę naturze nie ingerując w żaden sposób.pożegnałem się z Panią i z Sarną, oddaliłem się ze łzami w oczach. Tak działa przyroda. Ruszyłem w drogę powrotną do domu. Zatrzymując się jeszcze by podumać o życiu i przemijaniu na ulubionej górce. W trakcie tego spaceru znalazłem jeszcze stare 20 groszy. Wszystkie zdjęcia wykonałem obiektywem 7Artisan UFO 18mm f6.3 mk1.  

013.jpg
014.jpg
014b.jpg

Dzięki, że tu jesteście, ciekawi mnie czy nagrane dźwięki lasu uprzyjemniły Wam obcowanie z moją leśną przygodą. 

Ściskam Was wszystkich i do zobaczenia na szlaku. Piotr.

015.jpg
bottom of page